„Noszenie dziecka w chuście nie jest warunkiem koniecznym do powstania udanej więzi i bliskości fizycznej dziecka z rodzicem, jednak pomaga ją budować i utrzymywać.” M. Szperlich-Kosmala
Tym cytatem chcę rozpocząć dzisiejszy wpis. Chustonoszenie to temat, który ostatnimi czasy skradł moje serce. Czym jest, jakie są jego zalety i co o tym wszystkim myśli fizjoterapeuta? Zapraszam do czytania.
No chyba wszyscy wiedzą, ale spójrzmy na zdjęcie powyżej. Tutaj jeden z przykładów noszenia dziecka w chuście.
Dzieci noszone były przez nasze matki od wieków. Przecież musiały ogarniać dom, często wracać do pracy, a co zrobić z małym berbeciem u boku? Wtedy wózków nie było. Ano noszono maluchy w tkaninach i materiałach lepszych czy nie, ale zdających egzamin. Z czasem, bo w XVIII wieku pojawił się pierwszy wózek, który jako wskaźnik bogactwa sprawił, ze chusty odeszły na dalszy plan. Aktualnie mam wrażenie, że chustonoszenie przechodzi swoje drugie życia i na każdym kroku zwłaszcza w tych cieplejszych porach roku spotykam chustujących opiekunów. Mam nadzieję, że dane będzie mi kiedyś doświadczyć tego na pewno (tak przypuszczam) wspaniałego uczucia noszenia własnego dziecka.
Tutaj zdania są mocno podzielone. Jest grono, które twierdzi, że od momentu urodzenia możemy motać maluszki. Drugie grono twierdzi, że po 6 tygodniu życia dziecka. Osobiście jak zawsze odpowiem – to zależy. Spójrz globalnie i indywidualnie na możliwości swoje i swojego maluszka. Dlaczego? Te 6 tygodni nie są od czapy wzięte. Są nie tylko kluczowe w życiu dziecka, ale również w życiu mamy i mam na myśli tutaj połóg. Nie tylko dziecko zasługuje na święty spokój, ale Ty również. Kontakt skóra do skóry w tym okresie zapewni kangurowanie, a dom wcale nie musi być wysprzątany na tip top. Zadbaj o siebie i jeśli Twój organizm wróci do formy i będziesz czuła się na siłach – zamotaj swojego maluszka. Dobrym pomysłem jest na pewno zainteresowanie się chustonoszeniem przed pojawieniem się dziecka i przetrenowanie sposobów motania na lalce. Dzięki temu stresu będzie troszkę mniej. Tak byłoby w idealnym świecie. A jak jest w rzeczywistości? Sama wiesz.
Mogłabym napisać, że tyle ile potrzebujesz i Ty i Twój maluch z zachowaniem zdrowego rozsądku. Czym jest zdrowy rozsądek w tym wypadku? Nie nosimy dziecka całe dnie i noce. Twój maluch oprócz Twojej obecności potrzebuje również różnorodności doświadczeń na macie. Dlatego po sesji noszenia zagwarantuj mu sesję zabaw na podłodze. Ważnym aspektem jest na pewno tutaj habituacja, czyli przystosowanie się naszego układu nerwowego do działającego nowego bodźca. Proces ten trwa około 20 minut i po tym czasie nasz układ nerwowy nie reaguje na dany bodziec tak samo jak wcześniej. Idealnie byłoby po 20 minutach przemotać dziecko nawet jeśli zaproponowalibyśmy mu ten sam sposób noszenia. Zmobilizuje to układ nerwowy do ponownego przyjmowania bodźców sensorycznych i tym samym rozwijania się. W praktyce wygląda to zupełnie inaczej. Nie noś jednak jednorazowo dłużej niż 1-2h.
Wybór chust na rynku jest ogromny. To czym należy kierować się przy doborze jest na pewno wiek dziecka, jego waga oraz umiejętności ruchowe (np. umiejętność kontroli głowy). Tutaj niestety nie pomogę Ci z wyborem chusty dla Twojego dziecka. Na pewno wyśmienicie zrobi to doradca.
Pozycja w chuście malucha potocznie nazywana jest pozycją zgięciowo-odwiedzeniową i dotyczy ona i ułożenia tułowia malucha, jego kręgosłupa, miednicy jak również kończyn dolnych i górnych. Fajna pozycja w chuście to taka, w której:
Kluczowym faktem w całym tym chustonoszeniu jest prawidłowe dociągnięcie chusty w taki sposób, by podtrzymywała ona kręgosłup uwzględniając stabilizację głowy dziecka i odcinka szyjnego kręgosłupa zwłaszcza u maluchów, które nie posiadają tejże kontroli głowy. Ważne jest również to, że sposób motania zmienia się w zależności od wieku, wagi i umiejętności ruchowych dziecka w tym umiejętności kontrolowania głowy.
To na co jeszcze powinnaś zwrócić uwagę motając dziecko:
Prawidłowo dociągnięta chusta pozwala na zachowanie właściwej pozycji dziecka w czasie noszenia.
Grono specjalistów podkreśla to, aby nie pionizować dziecka na siłę, gdy jego struktury ciała nie są na to gotowe. Owszem, zgadzam się z tym i jest to słuszne podejście zgodne z ontogenezą. Warto jednak wiedzieć, że pozycji dziecka w chuście daleko do pionizacji. Pionizacja i tym samym osiowe obciążanie kręgosłupa to moment, w którym głowa dziecka jest w przedłużeniu tułowia, a ciężar ciała spoczywa na guzach kulszowych (w przypadku pozycji siedzącej). W chuście taka sytuacja nie ma miejsca ponieważ:
Chustonoszenie przeznaczone jest dla dzieci pozostających w szeroko rozumianej normie rozwojowej, ale i nie tylko. W chustach świetnie odnajdują się dzieciaki z trudnościami rozwojowymi. W przypadku maluchów, które otoczone są terapią warto skonsultować ten pomysł z terapeutą prowadzącym czy też lekarzem. W moim odczuciu na bezwzględną uwagę zasługują maluchy z rozwojową dysplazją stawów biodrowych i tutaj zawsze należy zapytać lekarza ortopedę czy zgadza się na fundowanie takich doświadczeń dziecku. Z logicznego punktu widzenia ułożenie stawów biodrowych podczas chustonoszenia sprzyja dojrzewaniu stawów biodrowych, a tym samym kostnieniu odpowiednich struktur tworzących staw. Mowa tutaj o ułożeniu nóżek na żabkę w zgięciu, odwiedzeniu i rotacji zewnętrznej stawów biodrowych z zachowaniem odpowiednich kątów. Chustonoszenie powinno być przez lekarza zaakceptowane. Jednak każda sytuacja jest inna i każda z nich wymaga lekarskiej akceptacji. Przecież to o zdrowie Twojego malca chodzi. Jeśli tematyka rozwojowej dysplazji bioder Ciebie interesuje to zapraszam Ciebie TUTAJ na tekst o tejże trudności.
Jak w każdym aspekcie oprócz grona będącego za stosowaniem czegoś w tym przypadku chust są również przeciwnicy. Poglądy pod tytułem “nie noś bo przyzwyczaisz”, “rozwalisz sobie kręgosłup”, “rozpieścisz go tym ciągłym noszeniem przy sobie, niech nauczy się być sam ze sobą” są codziennością. Przeciwnicy częstego noszenia powtarzają również, że rozwój motoryczny dziecka w chuście jest ograniczony. Badania wykazały, że delikatny ruch jakiego doświadcza dziecko w chuście stymuluje jego układ przedsionkowy, który jak wiesz wspiera równowagę, ale nie tylko. Wpływa on również na pozostałe zmysły sensoryczne, napięcie mięśniowe, rozwój funkcji poznawczych, koncentrację uwagi, rozwój społeczny. Udowodniono, że stymulacja przedsionkowa wpływa na szybsze osiąganie kamieni milowych przez dziecko.
Czytając ten tekst możesz dojść do wniosku, że chustonoszenie to same plusy nie tylko dla dziecka, ale również dla całej rodziny. Niewątpliwie tak jest. Natomiast pamiętaj, by zwłaszcza u dzieci najmniejszych zachować czujność podczas noszenia. A druga ważna kwestia, którą chcę, byś zapamiętała to, że mimo wszystko dzieci rozwijają się na podłoże i to czas spędzany tam wpływa na osiąganie przez nie kolejnych umiejętności ruchowych. Chusta jest wspaniałym narzędziem, ale jak ze wszystkim – równowaga musi być zachowana.
Źródło: https://hejhoodzieciach.pl/chustonoszenie-okiem-fizjoterapeuty/